„Nasypy z Detroit” – złomowiska przy rzekach


W wielu częściach Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza wzdłuż rzek i potoków spotkać można setki porzuconych szkieletów starych samochodów. Nie świadczy to jednak o braku poszanowania środowiska naturalnego przez Amerykanów. Złomowiska przy ciekach wodnych to wynik nieudanego eksperymentu rozpoczętego w latach 50-tych XX wieku.

„Nasypy z Detroit” – złomowiska przy rzekach

Rolą samochodów, a właściwie samych samochodowych karoserii było umacnianie brzegów nieuregulowanych rzek, co zapobiec miało ich erozji. W ten sposób wzdłuż większych i mniejszych rzek, jeden przy drugim ustawiano wraki, które powstrzymać miały naturalny proces działania wody na teren.

Zjawisko to w pewnym momencie osiągnęło tak dużą skalę, że taki sposób umacniania brzegów zaczęto nazywać „nasypami z Detroit”. Nazwa ta nie wywodziła się od lokalizacji pierwszej budowli tego typu, a z powodu pochodzenia samochodów, z których większość produkowana była amerykańskiej stolicy motoryzacji jaką było Detroit.

Mimo tego, że technologia ta jest znacznie tańsza niż na przykład zbrojenie brzegów głazami nasypowymi czy innymi materiałami, to głównie ze względów estetycznych nie jest już ona praktycznie stosowana. Mimo tego pamiątki w postaci zalegających na brzegach czy w korytach rzek wraki są przetrwały do dnia dzisiejszego. To co miało zabezpieczać okoliczne tereny dziś szpeci je i przypomina klimat z postapokaliptycznych filmów.

Źródło

Paweł Fiedorowicz