Tuesday, February 7, 2012
Głosowanie, które odbywa się w Kolorado, Missouri i Minnesocie niektórzy nazywają złośliwie “konkursem piękności”. Zwycięzca prawyborów tych stanach nie zdobędzie bowiem cennych elektorskich głosów, a jedynie niewiele znaczący tytuł. Nie zmienia to jednak faktu, że na ich organizacje wydane zostały miliony.
Charakter dzisiejszych prawyborów najlepiej oddaje e-mail wysłany w poniedziałek do dziennikarzy przez biuro prasowe Partii Republikańskiej. „Wszystkim, którzy relacjonują prawybory w GOP i śledzą podział delegatów, przypominamy, ze żaden z kandydatów nie zdobędzie jutro elektorskich głosów”.
Mimo to przedstawiciele GOP w kilku stanach zdecydowali, że prawybory i tak się odbędą.
Tylko w Missouri głosy oddaja dziś zwykli wyborcy. W stanach Kolorado i Minnesocie głosowanie odbywa sie w systemie tzw. caucuses, czyli tradycyjnych zebrań liderów Partii Republikańskiej, którzy w swym gronie głosują na kandydata, który ich zdaniem powinien otrzymać partyjną nominację. Wtorkowe głosowania odbywające się w trzech stanach nazywane są “niewiążącymi” i nie decydują o podziale cennych głosów delegatów na konwencję GOP w sierpniu.
Aby zdobyć nominacje kandydat musi zdobyć w prawyborach i „caucuses” 1144 z 2286 delegatów.
Organizacja prawyborów, które nie będą miały wpływu na to, kto zdobędzie partyjna nominację przez wielu Republikanów uważana jest za wyrzucanie pieniędzy w błoto. Stanowy senator z Missouri Kevin Engler mówi, że wydawanie 7 milionów dolarów na mało znaczący „sondaż” w czasie, kiedy władze stanu poszukują oszczędności rzędu 500 milionów dolarów jest „jedną z najgłupszych rzeczy jakie widział w czasie dekady spędzonej w stanowej legislaturze”.
Z taką opinią nie zgadza się jednak wielu polityków którzy twierdzą, że to, kto wygra w dzisiejszych prawyborach może mieć wpływ na rozkład głosów wyborców w najbliższych tygodniach. Udział w glosowaniu daje także wyborcom szansę na przedstawienie swych politycznych preferencji.
Frekwencja w Missouri, gdzie do urn poszli zwykli obywatele, nie pozostawia jednak złudzeń: wyborcy nie lubią oddawać głosów, które nie mają wpływu na polityczna rzeczywistość. Wiele lokali wyborczych świeciło we wtorek pustkami.
Sami kandydaci, mając na uwadze niską stawkę lub jej brak, ograniczyli strumień pieniędzy wydawanych na kampanię w Kolorado, Missouri i Minnesocie. Obecny faworyt, Mitt Romney przyznaje, że liczy się z porażką w Minnesocie i Missouri, gdzie nadzieję na zwycięstwo ma konserwatywny Rick Santorum.
Do tej pory pod względem liczby delegatów na pierwszym miejscu znajduje się Mitt Romney , który zgromadził 101 głosów elektorskich. Za nim znajdują się: Newt Gingrich (32), Rick Santorum (17) oraz Ron Paul (9).
mp
InformacjeUSA.com