Monday, February 6, 2012
Co dzieje się z amerykańskim dura lex? W stanie z największym odsetkiem wykonywanych kar śmierci republikański kongresman stwierdza, że pora skończyć z budową więzień i postawić na resocjalizację.
Osadzanie w jednostkach penitencjarnych drobnych przestępców i recydywistów przyczynia się do wzrostu liczby więźniów i konieczności budowania nowych miejsc odosobnienia. Błędne koła się nakręca, a koszty więziennictwa sięgają gwiazd.
Do czasu. Jak informuje kanadyjski magazyn Le point dziś w Teksasie małoletni i niegroźni przestępcy zamiast na więzienne prycze trafiają pod nadzór sądowy i uczestniczą w programach resocjalizacyjnych. Zajmują się nimi specjalne sądy – na przykład „drug courts” pomagające narkomanom – które mobilizują do zdobycia zawodu lub powrotu do szkoły. I wcale nie ma lekko. Sędzia John Creuzot z Teksasu zapewnia, że młodzi ludzie są cały czas sprawdzani, przechodzą liczne kontrole i badania. Co więcej, magazyn podaje, że uczestnicy sami muszą pokryć część kosztów programu.
Trudno w to uwierzyć? To dopiero początek. Reformę wdrożono, gdy na czele komisji budżetowej stanowego Departamentu Więziennictwa stał Republikanin Jerry Madden. – Skazany dostaje „za darmo” pokój, trzy posiłki dziennie, opiekę medyczną i ma niewiele obowiązków – tłumaczył polityk.
Czyżby ktoś przypomniał sobie, że więzienie miało być dla przestępcy karą?
Ross Pippin w CommonWealth pisze, że stany takie jak Teksas, Missisipi, Karolina Południowa, Kansas i Kentucky, po pierwsze, za wszelką cenę szukają oszczędności, a po drugie, zmieniają politykę ze strachu przed kolejną decyzją Sądu Najwyższego podobną do tej z 2010 roku, kiedy Kalifornia zmuszona została do uwolnienia tysięcy osadzonych z powodu niezgodnego z konstytucją przeludnienia w więzieniach.
Tak czy inaczej, nowe podejście działa. Teksas zmienił politykę przetrzymywania w areszcie przed wyrokiem, zniósł obowiązkową karę więzienia za przestępstwa bez użycia przemocy i choć wydał 241 mln na programy resocjalizacyjne, zaoszczędził przy tym 441 mln dolarów. Jeszcze przed 2007 rokiem na więzienia, nadzór kuratorski i zwolnienia warunkowe Teksas wydawał 3 mld dol. rocznie. Licząc od tego samego roku odsetek przestępstw spadł o 10 procent, a przypadki recydywy o 22 procent. Po raz pierwszy w historii Teksas zamknął też więzienie – Sugarland Central na 2 tysiące miejsc.
Nowy trend nie dotyczy jednak wyłącznie południowych stanów. W ślady Teksasu podąża m. in. Alaska, gdzie roczny koszt związany z więziennictwem wynosi 283 mln rocznie. Z danych stanowego Departamentu Więziennictwa wynika, że 66 proc. wypuszczonych na wolność przestępców wraca do więzienia, ale w większości nie za ponowne zbrodnie, tylko branie narkotyków lub tzw. względy techniczne takie jak naruszenie zasad zwolnienia warunkowego.
Ponadto San Francisco Chronicle informuje, że w styczniu gubernator Kalifornii ogłosił plan zamknięcia wszystkich więzień dla młodocianych do 2014 roku. To rozwiązanie ma jednak wielu przeciwników. Nie wszystkie powiaty mają środki, by zaoferować młodzieży (trudnej młodzieży, bo po traumach lub przynależącej do gangów etc.) alternatywę dla więzienia. Są obawy, że część młodych może być przenoszona do ośrodków penitencjarnych dla dorosłych.
Za to największą renomą cieszy się w kraju Missouri Division of Youth Services, którego nowatorski program resocjalizacyjny opiera się głównie na ludzkim podejściu personelu do młodzieży i wyeliminowaniu warunków przypominających więzienie, czyli ogólnie rzecz biorąc traktowaniu małoletnich wychowanków jak zwykłych (sic!) nastolatków. Niektórym udało się już przełamać i zmienić podejście wobec z góry założonej niereformowalności młodzieży.
Anna Samoń