Saturday, May 19, 2012
Organa wyborcze z Florydy chcą przy pomocy federalnej bazy danych wyłuskać ze spisu wyborców nielegalnych imigrantów. Choć Krajowy Departament Bezpieczeństwa (DHS), który mógłby udzielić stosownych informacji, twierdzi, że na drodze stoją legalne i techniczne przeszkody, Floryda znalazła inny sposób na dostęp do danych.
W czwartek organa wyborcze zwróciły się do departamentu autostrad i urzędu wydającego prawa jazy (Department of Highway Safety and Motor Vehicles), które sporządziły listę 182 tysięcy nazwisk (od 2010 roku, by ubiegać się na Florydzie o prawo jazdy trzeba przedstawić dowód legalności pobytu), by wykorzystały swój dostęp do federalnych danych i zweryfikowały swoją bazę.
Okazało się, że lista nie jest aktualna i niektórzy z 2,700 potencjalnych nielegalnych imigrantów przyjęli później amerykańskie obywatelstwo. A władze stanowe nie dysponują nowymi danymi, dopóki ktoś nie zgłosi się o odnowienie prawa jazdy.
Wszystkie te osoby miały dostać zawiadomienia i dostarczyć dowód legalności pobytu w ciągu miesiąca – inaczej zostałyby usunięte z listy wyborców.
I tu sprawa wywołała burzę, bo nie dość, że do wyborów zostało zaledwie siedem miesięcy, to pojawiły się wątpliwości co do procedur. Organizacja American Civil Liberties Union (ACLU), działająca na rzecz praw obywatelskich, twierdzi, że żądanie faksowania dokumentacji do komisji wyborczych jest biurokratyczną przeszkodą i może przyczynić się do usunięcia ze spisu wyborców.
Krytycy widzą w nowej praktyce próbę namierzenia elektoratu Demokratów, głównie czarnoskórych i Latynosów. W ubiegłych wyborach Florydę oskarżano o nieuczciwe usuwania z list wyborców przestępców uprawnionych do głosowania.
Ale nie tylko Floryda przygląda się bliżej spisowi wyborców. Działania mające na celu sprawdzenie czy głosowali tylko uprawnieni do udziału w wyborach podjęło w tym roku Kolorado i Nowy Meksyk. W drugim stanie wykryto 104 wyborców niebędących Amerykanami.
as
Copyright ©2012 4 NEWS MEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.