Friday, January 20, 2012
Choć jego majątek szacuje się na ponad 200 milionów dolarów, to były gubernator stanu Massachusetts płaci niższe podatki niż przeciętny Amerykanin. Lider republikańskiego wyścigu po nominację prezydencką, który w ubiegłym roku zarobił 300 tys. dolarów przyznał, że do fiskusa odprowadza zaledwie 15 proc. tej kwoty.
Choć nie jest tajemnicą, że Mitt Romney jest zdecydowanie najzamożniejszym wśród republikańskich pretendentów do prezydentury USA, to były gubernator Massachusetts konsekwentnie odmawia ujawnienia swych zeznań podatkowych. Jego postawa zaczęła budzić coraz więcej domysłów. Swoje rozliczenia ujawniło dziesiątki amerykańskich polityków, z prezydentem na czele. „Czy to jakaś tajemnica?” – zapytała więc wprost komentatorka stacji MSNBC Andrea Mitchell? Niby nie, a jednak…
Powód, dla którego Romney niechętnie mówi o własnych rozliczeniach podatkowych od kilku dni jest jasny: polityk GOP przyznał, że płaci niższe podatki niż przeciętny przedstawiciel amerykańskiej średniej klasy. A to właśnie głosy tej grupy społecznej zdecydują o tym, kto zasiądzie w za rok w Białym Domu. Podczas wyborczego wiecu w Karolinie Południowej, gdzie za kilka dni odbędą się kolejne prawybory, Ronmey przyznał, że płaci około 15 proc. podatku dochodowego.
Powód, dla stawka ta jest tak niska jest prosty: zdecydowana większość jego dochodu pochodzi z inwestycji, a podatek od zysków kapitałowych wynosi w USA 15 proc. I chociaż dochód w wysokości 300 tys. dolarów, bo tyle w ciągu ostatnich ubiegłego roku zarobił Mitt Romney, powinien być opodatkowany na poziomie 35 proc., do IRS Romney odprowadził zaledwie 15 proc. Dla porównania przeciętny pracujący Amerykanin płaci 25-28 proc. federalnego podatku dochodowego.
Na tym jednak nie koniec finansowych niespodzianek. Były gubernator Massachusetts posiada również spore inwestycje … na Kajmanach, czyli w karju powszechnie znanym jako raj podatkowy. Romney zapewnia, że także od tych inwestycji płaci podatki, zgodnie z obowiązującymi przepisami. Nie zmienia to faktu, że polityk aspirujący do fotela prezydenta unika płacenia podatków w własnym kraju.
Zmiany obowiązujących przepisów podatkowych głośno domagają się demonstranci z ruchu Occupy Wall Street, prezydent Barack Obama oraz jedne z najbogatszych Amerykanów, Warren Buffett.
Założyciel i prezes zarządu holdingu Berkshire Hathaway według magazynu Forbes znajduje się na trzecim miejscu listy najbogatszych ludzi w USA, z kwotą 39 miliardów dolarów. Kilka miesięcy temu Miliarder wezwał Kongres do podwyższenia podatków najbogatszych Amerykanów, w tym jego samego.
Buffett uważa, że ciężar zmniejszenia deficytu budżetowego trzeba rozłożyć sprawiedliwiej. Zwłaszcza w sytuacji, gdy nierówności dochodów w USA rosną, a najzamożniejsi korzystają z licznych ulg podatkowych.
Buffett przypomina także, że w latach 80. i 90. stawki podatkowe dla najzamożniejszych Amerykanów były znacznie wyższe niż obecnie, a mimo to gospodarka USA stworzyła prawie 40 milionów miejsc pracy. W dekadzie 2000-2010, kiedy podatki obniżono z inicjatywy ówczesnego prezydenta George’a W.Busha i republikańskiego Kongresu, gospodarka niemal przestała tworzyć nowe miejsca pracy.
Magdalena Pantelis