Sunday, April 8, 2012
Od trzech miesięcy słyszeliśmy o stałym wzroście na rynku pracy aż nadszedł moment zastanowienia, gdy Departament Pracy poinformował, że w USA przybyło w marcu zaledwie 120 tysięcy nowych etatów – połowę mniej niż przewidywano.
Analitycy przewidywali czwarty miesiąc z rzędu ze wzrostem na poziomie ponad 200 tysięcy etatów. Tymczasem dane resortu pracy wykazały najniższy wzrost w zatrudnieniu od października 2011 roku.
Bezrobocie spadło nieznacznie do 8,2 procent, ale dlatego że wielu bezrobotnych przestaje aktywnie szukać pracy.
Największe spadki w zatrudnieniu odnotował w marcu rynek handlu detalicznego, gdzie ubyło 33,800 miejsc pracy. Co ciekawe, badania pokazują, że z rynku wypadło w marcu 136 tys. białych kobiet (ze 164 tys. wszystkich pracowników). Najlepiej poradziły sobie branża produkcyjna (głównie samochodowa), usługi profesjonalne (audyt, doradztwo podatkowe/księgowe/prawne, public relations etc.), branża gastronomiczna oraz rynek zdrowia.
Choć łącznie od początku roku w USA przybyło 850 tysięcy etatów, Ben Bernanke, szef Rezerwy Federalnej, podkreśla, że do wzrostu potrzebne są stałe wydatki konsumpcyjne (stanowiące 70 proc. PKB USA).
Gospodarcze raporty z USA pilnie śledzą nie tylko światowe rynki, ale i sztab prezydenta Baracka Obamy, dla którego to kwestia „być albo nie być” w wyborach prezydenckich. W odpowiedzi na raport Biały Dom podał, że „wciąż jest wiele do zrobienia”.
Z 8,8 mln stanowisk pracy zlikwidowanych przez kryzys finansowy, udało się odzyskać około 3,6 miliona. Bezrobotnych pozostaje 12,7 mln Amerykanów, z czego 42,5 proc. dłużej niż pół roku.
as
Copyright ©2012 4 NEWS MEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.