W lesie pod dębem rozrastało się, od wielu pokoleń mrówek, mrowisko. Mieszka tam kilkaset tysięcy owadów. Grupa to bardzo dobrze zorganizowana społecznie. Jest królowa, są robotnice, strażnicy, budowlańcy. Każda ma swoją powinność względem społeczeństwa mrówczego do spełnienia.
Mrówki, poza swoją codzienną pracą, posiadają również kulturę. Przekazują sobie wiedzę z pokolenia na pokolenie, zostaje im ona nie tylko w genach, ale i w małym móżdżku. Mrówka nie pojmuje wiele, ale każda mrówka swoje wie. Wie jak zbudować mrowisko, jak się opiekować jajami, skąd przynosić pożywienie.
Podbnie jak w każdej społeczności jedna mrówka wie jedno, a inna mrówka wie drugie. Każda mrówka ma swoje zdanie, bo i dlaczegóż by nie? Przecież, w każdej mrówce osobny mózg kołacze, gdyby mrówkom wystarczył jeden, to i pewnie do jednego byłyby podłączone. Mrówki rozmawiają ze sobą, powtarzają sobie nawzajem zasłyszane historie z zamierzchłych czasów. Tworzą legendy.
Jedna legenda mówi o wbiciu kija w mrowisko, ale żadna mrówka tego kija nie widziała. Wiadomo tylko, że był Wielki Armagedon. Kij zabił królową, zburzył mrowisko, a ocalałe mrówki tworzyły potem cały swój świat od początku. Inna legenda głosi, że mrowisko nawiedził wielki człowiek, który butami mrowisko skopał i zniszczył. Człowiek ten miał brodę i siwe włosy. Legendy z innego mrowiska zaś donoszą, że człowiek , który tamto mrowisko nawiedził, był łysy i miał duży brzuch. I w taki sposób jedno mrowisko wierzy w człowieka siwogłowego, a drugie w łysego. Czasami dochodziło do bójek pomiędzy mrowiskami o to, jak rzeczywiście człowiek wyglądał i próbowały siłą wizję człowieka do głowy sobie nawzajem wbijać.
Mrowisko znajdowało się w środku lasu, więc dawno żadna ludzka stopa tego miejsca nie nawiedziła. Legenda powtarzana mrówkom, z pokolenia na pokolenie, zaczęła blednąć. Pojawiły się mrówki, które zaprzeczały istnieniu człowieka i temu, że jeśli przyjdzie do nich zezłoszczony, to zburzy im mrowisko. Głupie, przesądne mrówki, które przed złym człowiekiem przestrzegają, a do dobrego się modlą. – mówiły niektóre - Człowiek nie istnieje! Nasze babcie go nie widziały, nasze mamy i do nas nigdy nie przyszedł .Nie ma co wierzyć starym bajaniom. Mrówki, które w legendy wierzyły, budowały kapliczki i ołtarzyki człowiekowi. Modliły się do niego, by był dla nich opiekunem. Zwracały się do dobrego człowieka, by je chronił, by nie deptał robotnic przynoszących pokarm do mrowiska, by nie sypał trutki w mrowisko dla zabawy.
Mrowisko istniało już długo, nie wdepnął w nie ani jeleń, ani sarna, ani nawet zając. Mrówki rozpoznawały zwierzęta leśne, widziały je co dzień. Mrówki naukowe nawet obliczyły, kiedy któreś ze zwierząt powinno w ich świat w końcu wdepnąć. Ustalały końce swojego świata, a on nie następował. Dziwiły się mrówki zatem, że żaden zając, ani żaden dzik, ani żadne inne leśne stworzenie, nie zburzyło im jeszcze domu. Żyły mrówki, z dnia na dzień, swoimi małymi życiami, ciężko pracowały, a wieczorami kłóciły się o to czy człowiek istnieje czy nie istnieje. Niektóre mrówki nawet śmiały twierdzić, że istnieje wielu ludzi, że istnieją ludzie dobrzy i ludzie źli.
Jednego dnia świat mrówek się zmienił. Nadszedł człowiek z kijem, mrówki uciekały tam, gdzie czuły się najbezpieczniej, do swoich jamek w mrowisku. Ale człowiek był coraz bliżej, głośno coś krzyczał i śmiał się. Mrówki bardzo się bały, że ich świat runie w gruzach, bały się, że człowiek zniszczy kijem ich dom. Wiedziały mrówki, że po to przyszedł, chciał się zabawić ich kosztem, chciał patrzeć jak uciekają, jak się boją. Śmiał się głośno. To był złowieszczy śmiech.
W następnej chwili mrówki zamarły jeszcze bardziej, zobaczyły drugiego człowieka. Oni istnieją! – powtarzały, jedna do drugiej, z przerażeniem na ustach - Ludzie istnieją.
Drugi człowiek był cichy, ostrożnie stąpał, żeby żadnej mrówki nie nadepnąć. Był większy od pierwszego człowieka. Podszedł bliżej, wyrwał kij mniejszemu, zrugał go niemiłosiernie i zabronił mrowisko kijem burzyć. Mały człowiek mówił do większego Ojcze.
Ojciec popatrzył na biegające w panice zwierzątka, pokiwał ze zrozumieniem głową, współczucie i miłosierdzie wypełniło jego serce. Znalazł żerdki i naprawił ogrodzenie wokół mrowiska, które zbił podczas ostatnich odwiedzin, by chroniło mrówki przed dzikimi zwierzętami. Teraz będziecie bezpieczne. - powiedział im.
Mrówki nie rozumiały tego co mówił, ani dlaczego zbił dla nich ogrodzenie, bo to przecież są tylko głupiutkie mrówki. Wiedziały jednak, że czcić tego wielkiego człowieka należy, bo obronił je przez małym.
Tak wiara mrówek w istnienie człowieka się odnowiła. Przez kilka następnych pokoleń mrówek będzie ona znów żywa i mocna, potem zacznie zanikać, aż do następnego jego przyjścia.
Jaszczurka