Dlaczego obecnie zarówno bycie prostytutką jak i korzystanie z jej usług stało się sprawą wstydliwą, o której nie mówi się głośno? Czy zawsze tak było?
W bliskowschodniej Chaldei istniały dwa odłamy prostytucji: gościnna i sakralna. Gościnna polegała na tym, że gospodarz oddawał do dyspozycji gościa wszystko, co posiadał najlepszego, również żonę. Do dzisiaj, ten rodzaj „nierządu” występuje w pewnych plemionach indiańskich, o czym można przeczytać w książkach podróżniczych Wojciecha Cejrowskiego. Sakralna prostytucja natomiast polegała na tym, że aby spełnić duchowy obowiązek względem bóstw, kobieta była zobligowana do oddania przynajmniej raz w życiu, swego ciała przypadkowemu mężczyźnie. Uzyskane z tego tytułu datki zadowolonych panów były ofiarowane bogini.
Prostytucja sakralna znana była także w starożytnych Indiach, gdzie przy świątyniach hinduskich praktykowały ją dewadasi - tancerki świątynne, zwane z języka portugalskiego bajaderami. Bajadery mieszkały blisko świątyni, gdyż brały udział w codziennych rytuałach świątynnych i w świętach hinduistycznych. Ich taniec był postrzegany jako forma daru składanego bóstwu. Dewadasi oficjalnie uważana była za małżonkę boga Wisznu - Lakszmi i otaczano ją dużym szacunkiem.
Gejsze i ojrany w Japonii miały prawo do szacunku i pracowały zupełnie legalnie. Słowo gejsza składa się z dwóch wyrazów gei (sztuka) i sha (człowiek) i oznacza osobę zajmującą się sztuką – artystę. Słowo gejsza zaś nie kojarzyło się z niczym zdrożnym, a one same należało do warstwy najlepiej wykształconych kobiet w kraju kwitnącej wiśni, a tylko niektóre z nich dodatkowo uprawiały sztukę miłości. Gejsza nie zawsze oznaczała prostytutkę, aczkolwiek bycie gejszą nie wykluczało prostytucji.Żony w dawnej Japonii nie miały nic przeciwko wizytom ich mężów w domach publicznych. Tak pojęta prostytucja była aprobowana kulturowo.
Żeby nie szukać prostytucji tylko w kulturach oddalonych od naszej – polskiej, zajrzyjmy również do Biblii. W Księdze Rodzaju (38, 6-30) znajdujemy historię Tamar – bezdzietnej wdowy po synu Judy, która jak nakazywała tradycja, została po śmierci męża poślubiona jego bratu Onanowi (czyżby od tego imienia swój początek wzięło słowo onanizm?). Onan nie zamarzał wypełnić obowiązku małżeńskiego i został ukarany śmiercią. Po jego śmierci, Tamar wedle prawa miałaby zostać oddana najmłodszemu synowi Judy. Juda obawiając się o życie swego najmłodszego syna, postanawia nie dopuścić do małżeństwa. Tamar ucieka się więc do podstępu. Zasłaniając swą twarz, by pozostać nierozpoznaną, podstępnie udaje nierządnicę i oddaje się swemu teściowi i szczęśliwie zachodzi w ciążę. Tamar udowadnia, że to Juda jest ojcem dziecka, a ich syn Fares, będzie przodkiem naszego Zbawiciela. W Biblii Onan został ukarany przez Boga za niedopełnienie obowiązków męża, Tamar natomiast, wedle Boga nie zrobiła nic złego, w tamtych czasach palec boży nie karał nierządnic zbyt srogo.
Kulty bogini-kochanki są obecnie w wielu dawnych kulturach. Zbliżenia seksualne mężczyzn ze świętymi kobietami miały na celu odnowienie mocy płodnej wiernych, oraz zwiększenie płodności ziemi i zwierząt domowych. Miały wymiar nie tylko cielesny, ale również głęboko duchowy. Zapłata nie była formą rekompensaty strat moralnych, lecz podziękowania i czci, a kobiety parające się tym zawodem otaczano szacunkiem i wielbiono, bo to one dzieliły się z mężczyznami swą mocą płodności i seksualności, dając im w ten sposób możliwość bezpośredniego połączenia z bóstwem.
Powodem tego, że prostytucja ze sfery sacrum zeszła do sfery profanum, były zyski jakie można było uzyskać z tego tytułu. Ponieważ za każdą formę prostytucji należała się taka lub inna zapłata, a dochody z tego tytuły były znaczne, to władcy państw (np. Babilon) nie pozwalali, by tak obfite źródło dochodów wymykało im się spod kontroli i samodzielnie zaczęli tworzyć domy, w których uprawiało się prostytucję. Różnica była taka, że prostytucja w domach (nazwanych później publicznymi), nie była prostytucją uzasadnioną względami duchowymi, moralnymi, religijnymi lecz jedynie finansowymi. Kobieta przestała być boginią seksualności, a stała się bożkiem mamony i w ten sposób prostytucja stała się aktem czystej, bezdusznej cielesności, służącej zaspokajaniu tylko zwierzęcych instynktów.
Kościół dzięki wprowadzeniu bezpośredniego podatku na prostytucją (tę z zakresu profanum) również zyskiwał, ale nie zdecydował się nigdy na podniesienie tego obrządku do miana obrządku boskiego.Papież Sykstus IV (1471-1484), znany jest z ufundowania Kaplicy Sykstyńskiej i mecenatu nad artystami. Cześć środków na ten cel uzyskał dzięki podatkom i budowie na koszt skarbu papieskiego olbrzymiego domu publicznego, który następnie wydzierżawił. Pomysł był strzałem w dziesiątkę ze względu ilość pielgrzymów odwiedzających Rzym i korzystających przy okazji z dobrodziejstw domów publicznych. W ten sposób prostytucja znowu połączyła swe losy z sacrum, ale już nie jako kult bogini seksu, ale sposób pozyskania dochodów na budowę świątyń. Wreszcie Kościół sprecyzował swoje stanowisko w sprawie prostytucji i zakazał jej swoim wiernym całkowicie.
Prostytucja jest dzisiaj rzeczą wstydliwą, grzeszną i wołającą o pomstę do nieba. Czy doszło do tego ze względu na zeświecczenie tego zawodu i zmniejszenie wpływów z tej profesji płynących do kas duchownych, czy ze względu na to, że prostytucja za pieniądze odcina człowieka od duchowego wymiaru seksualności, tego nie wiem. Wiem tylko, że nie zawsze tak było i być może, nie zawsze będzie. Z przezorności, więc nie rzucajmy „kamieniami” w kierunku prostytutki, bo może się okazać, że dla naszych córek, wnuczek bądź prawnuczek będzie to wielki zaszczyt i każda będzie marzyła o byciu kurtyzaną, tak jak teraz małe dziewczynki marzą o tym, by zostać gwiazdami filmowymi lub piosenkarkami.
Jaszczurka