Homeopatia i pamięć wody… Tematy na dziś ciągle dla wielu kontrowersyjne. Myślę, że warto poznać pewne informacje dotyczące obu zagadnień. Informacje – to wiedza, a wiedza otwiera nasz umysł na wszelki cud stworzenia. Najpierw zajmiemy się homeopatią.
Na czym polega homeopatia?
Homois – (gr.) – podobny, pathos (gr.) – ból, choroba…
Wielu z nas słyszało z pewnością o homeopatii i lekarstwach homeopatycznych. Dziś pojawia się również inna gałąź homeopatii – elektroniczna, oparta na mechanizmie działania fal milimetrowych (piszę o tym w książce „Biomagnetyzm: cudowna moc w życiu”). Jak się ma działanie homeopatii w stosunku do typowego leczenia przy użyciu klasycznych lekarstw? Warto wiedzieć, że współczesna farmakologia opiera się na dwóch metodach leczenia: alopatii i homeopatii.
Pierwsza z nich, alopatia, naukowo potwierdzona, a więc i prestiżowa, polega na bezpośrednim zwalczaniu objawów choroby poprzez zaaplikowanie odpowiedniego medykamentu. W rozumieniu alopatii każdy narząd jest oddzielny i można mu przypisać oddzielną jednostkę chorobową. Ta metoda leczenia opiera się więc przede wszystkim na farmaceutykach. Stoi też za nią potężne lobby całego światowego przemysłu farmakologicznego, czyli równie potężne pieniądze i wpływy.
Homeopatia traktuje organizm pacjenta holistycznie, całościowo. Kuracja homeopatyczna jest więc bardziej kompleksowa, a zasada jej działań opiera się na pobudzeniu organizmu do walki, samoobrony i samoregulacji. Faktem jest, że leczenie homeopatyczne jest długotrwałe i wymaga cierpliwości ze strony pacjenta dla uzyskania całkowitego wyleczenia Produkcja leków homeopatycznych jest zaś mało opłacalna i obwarowana wielkim reżimem technologicznym. Warto też dodać, że jedno opakowanie dobrze dobranego leku starczy pacjentowi na kilka lat. To również wyjaśnia, dlaczego homeopatia ma tak wielu wrogów. Przecież na tanich lekach nie daje się zarabiać niewyobrażalnie wielkich kroci pieniędzy, jak to jest w przypadku światowego przemysłu farmakologicznego.
Ten, często z trudnością uznawany przez wielu lekarzy (a w Polsce praktycznie nieuznawany) sposób leczenia wynalazł ponad 200 lat temu lekarz niemiecki z Meissen (Miśnia) Samuel Hahnemann (1755-1843). Określił on podstawowe kanony leczenia i spisał je w elementarnym dziele „Organon”. Prawo podobieństwa – „Similia similibus curentur” (łac. – „niech podobne leczy podobne”), jest podstawową zasadą homeopatii. Hahnemann twierdził, że każda choroba jest pochodną zaburzeń energetycznych i centralnego sterowania. Dzisiaj powiedzielibyśmy – zaburzeń energii życiowej i biopola. Ciekawe, że tak samo twierdziła od tysiącleci medycyna chińska i tybetańska. Dziś coraz więcej światłych lekarzy twierdzi to samo. Taka idea przypomina współczesny model bioelektroniczny człowieka i jego funkcjonowania opracowany przez prof. W. Sedlaka.
W 1776 r. uznano Hahnemanna za wariata (a jakże!) zgodnie ze stanem ówczesnej wiedzy i możliwości mentalnych współczesnych mu adwersarzy. Historia zna mnóstwo takich przypadków. Dziś rzadko kto wie lub pamięta, że Hahnemann był – jak na ówczesne czasy – wyjątkowo dobrze wykształcony i przerastał swoich oponentów o głowę. Znał doskonale fizykę, chemię, medycynę. Jako jedyny poznał całą współczesną mu literaturę medyczną. Znał wiele języków, w tym języki starożytne, co niewątpliwie ułatwiało mu zapoznanie się z osiągnięciami m.in. medycyny arabskiej.
Dziś w Europie Zachodniej homeopatia została wpisana w system opieki społecznej, a usługi medyczne są refundowane przez firmy ubezpieczeniowe. Również WHO (World Health Organisation) – Światowa Organizacja Zdrowia – uznała homeopatię za dziedzinę medycyny, która uwzględnia wszystkie objawy choroby – fizyczne i psychiczne (psychosomatyczne). Według jej danych blisko 80 procent ludzi w krajach rozwijających się korzysta za środków medycyny naturalnej. W Polsce praktykuje blisko pięć tysięcy lekarzy homeopatów zrzeszonych w oficjalnych stowarzyszeniach.
Jednak ciągle homeopatia jest atakowana i to często w absurdalnie niewybredny sposób. Mówi się, że niemożliwe jest leczenie dawkami w supermałych stężeniach, że zdarzające się wyleczenia to efekt placebo, że nie ma podstaw naukowych, że nie ma wiarygodnego piśmiennictwa itd.
„Jest prawdą, że nie istnieje piśmiennictwo naukowe o homeopatii dla tych, którzy go nie szukają i nie czytają i dla których głównym, a może jedynym źródłem wiedzy o homeopatii są stronnicze enuncjacje A. Pietrasiewicza, a w najlepszym razie komunikaty amerykańskiej Narodowej rady Zwalczania Oszustw Medycznych (NCAHF). Można wtedy nie wiedzieć (lub udawać, że się nie wie!), że istnieje od kilku lat w Ameryce agenda rządowa o nazwie Narodowy Ośrodek Badań nad Medycyną Komplementarną i Alternatywną (NCCAM), której zadaniem jest badanie działań leczniczych nieklinicznych według rygorystycznych kryteriów naukowych, szkolenie osób w prowadzeniu takich badań oraz informowanie społeczeństwa i pracownikówmedycznych o wynikach działalności Ośrodka. Działalność taka prowadzona jest również przez podobne instytucje w Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Francji.” („W sprawie dyskusji o homeopatii”, dr n. med. Henryk Sułkowski, www.heel.pl, „Poradnik Lekarza Praktyka”, nr 10/2002).
Lek homeopatyczny powstaje poprzez stopniowe rozcieńczanie kolejnych, coraz słabszych roztworów zasadniczego leku w czystej wodzie ( np. na zasadzie: 1 porcja leku i 99 porcji wody, później 1 porcja roztworu i 99 porcji wody i tak dalej). Dokonuje się tego poprzez wstrząsanie (a nie mieszanie!). Leki homeopatyczne, o ogromnym rozcieńczeniu, służą przekazywaniu informacji. Nie są więc nośnikiem konkretnej substancji. Dla homeopaty lek jest tym bardziej skuteczny, im bardziej rozcieńczony. Dla farmaceuty i typowego lekarza zaś lek jest silniejszy, im jego stężenie jest wyższe. Preparaty homeopatyczne o wysokich potencjałach przekazują więc cechy pierwotnej substancji, a nie ją samą wraz ze składem chemicznym i fizycznym.
Jeszcze za życia Hahnemanna pojawiły się pytania, które stawiamy i dzisiaj:
• w jaki sposób środki homeopatyczne leczą?
• w jaki sposób informacja lecznicza pojawia się w organizmie?
• jaki wpływ na organizm ma przekazywana informacja?
• jakie lecznicze właściwości może mieć substancja rozcieńczona do stężenia 10-12 (dziesięć do potęgi minus 12), czyli charakteryzująca się tzw. potencjałem C6?
• a co można powiedzieć o potencjale C30, gdzie stopień rozcieńczenia wynosi 10-60? (dziesięć do potęgi minus 60)
Biorąc pod uwagę wnioski z istnienia tzw. liczby Avogadro (odkrytej w 1811 r.) jasne jest, że przecież potencjał C12 (czyli stężenie 10-24 - dziesięć do potęgi minus 24), nie mówiąc już o stężeniach C30, C50 i większych, nie zawiera w jednostkowej objętości nawet jednej cząsteczki pranalewki, czyli substancji leczniczej. Dzisiejsi fizycy kwantowi, lekarze homeopaci, bioenergoterapeuci bez trudności potrafią wyjaśnić, na czym rzecz polega i dlaczego Hahnemann miał rację. Porównując leki homeopatyczne i metody medycyny informacyjnej z typowymi farmaceutykami można powiedzieć tak: środki medycyny informacyjnej podają instrukcję samouzdrawiania „szeptem”, delikatnie, subtelnie, typowy zaś lek – „wrzeszczy” tak bardzo, że później trzeba niekiedy leczyć nadwerężone bębenki uszu (i nie tylko bębenki). Zresztą wyniki wszelkich badań naukowych dają wyraźne dowody na to, że właśnie słabe sygnały działają skuteczniej na organizm na poziomie komórkowym niż sygnały silne (piszę o tym obszernie w książce „Biomagnetyzm: cudowna moc w życiu”).
Okazuje się więc, że najwyższe potencjały lecznicze mają leki o najmniejszej zawartości pranalewki w roztworze. Z punktu widzenia fizyki i chemii taki lek składa się praktycznie wyłącznie z wody, ponieważ przy rozcieńczeniach rzędu powyżej 10-23 (10-9 – dziesięć do potęgi minus 9 – to jedna miliardowa) razy w pojedynczej dawce leku zawierającej kilka kropli praktycznie nie ma szans trafić choćby na jedną cząsteczkę aktywnie działającego leku. W jaki więc sposób wytłumaczyć skuteczność działania leków homeopatycznych, którymi leczy się wiele chorób, w tym nawet tak trudnych jak schizofrenia?
Wyjaśnienie tego kryje się właśnie w swoistej pamięci wody, której cząsteczki pod wpływem energii cząsteczek pranalewki ustawiają się w określony sposób względem siebie nabywając jako duże molekuły szczególnych właściwości. Nie mamy więc tu do czynienia z mocą działań farmakologicznych, chemicznych, a jedynie z mocą oddziaływań energetycznych, a w zasadzie informacyjnych pranalewki na wodę. Później tak skonstruowany lek homeopatyczny oddziałuje swoją mocą energetyczną z polem energetycznym człowieka, wprowadza informację do struktur wodnych organizmu. Inaczej rzecz biorąc: do naszego organizmu dostarczany jest impuls elektromagnetyczny w postaci odpowiednio zakodowanej matrycy, która „poucza” niejako organizm, jaką drogę wyleczenia wybrać (czyli jak wyrównać zaburzenia energetyczne organizmu). Na zewnątrz objawia się to zazwyczaj wzrostem mocy układu immunologicznego i procesem zdrowienia, choć w przypadku złożonych chorób wyjaśnienie skuteczności leczenia homeopatykami jest ciągle praktycznie niemożliwe.
Do dziś jednak trwają spory między wieloma przedstawicielami medycyny konwencjonalnej, a homeopatami – przecież także lekarzami. Tym ostatnim odmawia się wręcz prawa leczenia homeopatykami. Kuriozalne wręcz było stanowisko w tej sprawie Naczelnej Rady Lekarskiej w Polsce (STANOWISKO Nr 7/08 NACZELNEJ RADY LEKARSKIEJ z dnia 4 kwietnia 2008 r. w sprawie stosowania homeopatii i podobnych metod przez lekarzy i lekarzy dentystów oraz organizowania szkoleń w tych dziedzinach).
Zgodnie z tym stanowiskiem: „Naczelna Rada Lekarska uważa, że działania takie stoją w sprzeczności z art. 57 Kodeksu Etyki Lekarskiej, który mówi: «Lekarz nie może posługiwać się metodami uznanymi przez naukę za szkodliwe, bezwartościowe lub nie zweryfikowanymi naukowo. Nie może także współdziałać z osobami zajmującymi się leczeniem, a nie posiadającymi do tego uprawnień». (
www.sluzbazdrowia.com.pl)
Warto pewne słowa wyróżnić: „uznanymi przez naukę za szkodliwe, bezwartościowe lub nie zweryfikowanymi naukowo.” Kompletne nieporozumienie i kompletne niezrozumienie. A może zwyczajnie – jedynie niechęć i zła wola oraz zwyczajna ortodoksja?
BY WYRAZIĆ SIĘ BEZ OGRÓDEK - NAUKA NIE ZAWIERA JUŻ DZISIAJ
PRAWD ABSLOLUTNYCH.
(Henry Morgenau, fizyk)
Wszystko staje się jasne, jeśli uwzględnimy, że „Sztuka medyczna jest jedna, ponieważ jest ona oparta na odwiecznych prawach natury, ale systemów opieki medycznej jest wiele. Inaczej być nie może, bowiem systemy zależą od panujących koncepcji i stanu wiedzy, na podstawie których zostały przyjęte.”(Christoph Wilhelm Hufeland, 1762-1836, słynny niemiecki lekarz, twórca makrobiotyki).
ODKRYCIA NAUKOWE RODZĄ SIĘ JAKO HEREZJE,
A UMIERAJĄ JAKO PRZESĄDY.
(Leszek Weres)
„Myślę, że główny problem z niezrozumieniem homeopatii wynika ze sposobu myślenia farmakologów – mówi Peter Fischer, członek Brytyjskiego Towarzystwa Homeopatycznego i dyrektor Royal London Homeopathic Hospital. – To chemicy. Mówią: ten związek składa się z takich i takich cząsteczek. Dlatego lek homeopatyczny to dla nich woda i cukier.
Ale gdyby pokazać im dyskietkę komputerową, też nie zauważyliby nic poza kawałkiem plastiku pokrytym tlenkiem żelaza. A informacja na dyskietce wynika ze struktury namagnesowanych cząsteczek żelaza, tak samo jak istota leku homeopatycznego leży w zmienionej strukturze wody poddanej działaniu jakiejś substancji. Na razie nie umiemy tego dowieść, ale kiedyś nauka udowodni, że mieliśmy rację. A do tego czasu? Pozostaje wiara. To mało? Chyba nie, skoro potrafi czynić cuda.” (Olga Woźniak, Przekrój 08.09.2005). (http://<a href=”http://www.przekroj.pl/cywilizacja_nauka_artykul,1065.html„
I jeszcze jeden cytat:
„Homeopatia powstała ok. 200 lat temu, jej ideę można lapidarnie wyrazić jako «podobne leczy podobne», jednak logika stojąca za tym sposobem leczenia jest znacznie starsza. Leczenie podobieństwami, aby pobudzić siły obronne organizmu, przewija się w historii medycyny od czasów starożytnych. Niewątpliwą zasługą jej twórcy, niemieckiego lekarza S. Hahnemanna było zgromadzenie dokumentacji toksykologicznej i ustalenie dawek dla wielu substancji i ekstraktów roślinnych.Po upływie dwustu lat jesteśmy w innym miejscu rozwoju nauki, powstały nowe metody diagnostyczne i badawcze, więcej wiemy o biologicznej aktywności poszczególnych związków chemicznych, a badania naukowe zmierzają do ustalenia molekularnego obrazu choroby. Wiedza zgromadzona przez Hahnemanna w znacznej części zestarzała się, jednak z dzisiejszej perspektywy można podziwiać jego intuicję i znajomość ludzkiego organizmu.
Zaskakujące, ale nie zestarzał się proponowany przez niego sposób leczenia polegający na indywidualnym podejściu do pacjenta i na zastosowaniu bardzo małych dawek leków.
Nowe dyscypliny naukowe i sposoby leczenia zazwyczaj na początku swego istnienia napotykają na sprzeciw środowiska. Aby przekonać oponentów należy zebrać dowody eksperymentalne i rozwinąć teorię, w przeciwnym razie metoda zostaje uznana za nienaukową i jest zapominana.” („Badanie leków homeopatycznych” – prof. dr hab. Iwona Wawer, Kier. Zakładu Chemii Fizycznej Akademii Medycznej w Warszawie, „Standardy Medyczne” nr 1/2004).
www.paramed.waw.pl/index.php?menu=2&mid=32&conid=281
Tak więc homeopatia jest uznana jako terapia czy też nie? Czy efekty jej leczenia opierają się na efekcie placebo – jak to widzą niektórzy jej przeciwnicy, czy też nie?
„Komisja Unii Europejskiej wyłoniła kilka lat temu Zespół Badawczy d.s. Homeopatii (!). Opublikował on w 1997 r. raport, który zawiera takie m.in. stwierdzenia: «Znaleziono wystarczające podstawy dla kontynuowania i rozwijania badań nad homeopatią i skutecznością jej zastosowań. Większość analizowanych badań miała jakieś uchybienia metodologiczne, co wskazuje na konieczność poprawy poziomu badań klinicznych, by ich wyniki umożliwiały jednoznaczne wnioskowanie. Opracowując raport korzystano również z dwóch metaanaliz, 1992 i 1997 r. Wnioski z obu metaanaliz były zbieżne pod tym względem, że ocenione wyniki leczenia homeopatycznego nie mogą być interpretowane jako efekt placebo. Potrzeba więcej badań poprawnie przeprowadzonych, by móc formułować miarodajne opinie.» (ECCH, An Introduction to Homeopathy and its Practice, http://www.homeopathy-eccgh.org). („W sprawie dyskusji o homeopatii”, dr n. med. Henryk Sułkowski,
www.heel.pl, „Poradnik Lekarza Praktyka”, nr 10/2002).
Warto zwrócić uwagę na fakt, że nieprawdopodobny wręcz rozwój biofizyki w XX wieku powinien był nareszcie rozstrzygnąć spór o homeopatię. A jednak spór ten nadal trwa – przynajmniej w Polsce. Sięgnijmy w takim razie do historii badań naukowych, szczególnie badań rosyjskich, bo w byłym Związku Radzieckim i później w Rosji poświęcano i poświęca się badaniom wody mnóstwo wysiłków.
Koniec części 1. (z 8-miu)
Artykuł jest fragmentem książki „Sekrety wody”
Autor: Janusz Dąbrowski
COPYRIGHT by Janusz Dąbrowski. All rights reserved