Temat gwiazd znanych z tego, że są znane, a jednak mimo to zarabiają miliony, powraca jak bumerang. I to z hukiem. Od kilku tygodni Amerykanie mogą śledzić słowne potyczki aktora Jona Hamma z celebrytką Kim Kardashian. Poszło jak zwykle o pieniądze i mocne słowa.
Kiedy niezaznajomieni z amerykańskim światem showbiznesu uporczywie pytają: „Z czego w zasadzie słynie Kim Kardashian?”, trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Z kształtnej pupy? Z seks wideo? Czy może z tego, że sprzedała własny ślub, a teraz usiłuje zamienić na dolary także rozwód?
Wszystkie z powyżej wymienionych odpowiedzi są prawidłowe, co tym bardziej wprawia w osłupienie niewtajemniczonych. Okazuje się, że na szumie wokół własnej pupy można zarobić. Ba, można nawet stworzyć dzięki temu imperium finansowe, którego nie powstydziliby się najmożniejsi tego świata.
Fortunę Kim Kardashian oszacować jest bardzo trudno. New York Post pokusił się jednak o takie zestawienie. Opierając się na skrupulatnych wyliczeniach, redakcja szacuje, że zarobki znanej celebrytki sięgają prawie 5,5 mln dol. rocznie.
Znów niezaznajomieni zapytają: „Jak można zarabiać 5,5 mln dol. będąc po prostu sławnym?”. Odpowiedź jest bardzo prosta. Kim Kardashian zastrzegła swoje nazwisko i stworzyła z niego markę, przynoszącą ogromne zyski z emitowanych przez kanał E! reality shows przedstawiających losy jej rodziny („Keeping Up With the Kardashians”, „Kourtney and Kim Take New York”, „Khloe and Lamar” i „Kortney and Khloe Take Miami”). Za jeden odcinek show gwiazda inkasuje 20 tys. dolarów. Warto dodać, że jak dotąd powstało 6 sezonów „Keeping Up With the Kardashians”, a każdy składa się z ok. 16 odcinków.
New York Post podkreśla także ogromne wpływy na konto celebrytki ze zwykłych appearances, czyli z samego faktu pokazania się na imprezie i zapozowania na tzw. ściance reporterskiej. Jednorazowe wyjście tego typu oznacza dla Kim Kardashian zyski w granicach od 10 to 75 tys. dolarów. Do tego wszystkiego dochodzą zyski z własnej linii perfum, ubrań i sklepu Dash, prowadzonego przez cały klan Kardashianów (szacowana wartość: 350 tys. dolarów).
Pieniądze to jednak nie wszystko. Dzięki swoim wypowiedziom w prasie i wystąpieniom w reality shows, Kim Kardashian dała się poznać jako dziewczyna naiwna, dość słabo wykształcona i po prostu przeciętna. Podobnie było z jej byłą koleżanką, Paris Hilton. Do historii przeszły opowieści o tym, jak Paris zapytana przez sędziego nie wiedziała, że Londyn znajduje się w Anglii.
O tym, że w Kalifornii karierę robią osobistości dość przeciętne wiedzą wszyscy, ale nie wszyscy decydują się o tym publicznie mówić. W kwietniowym wydaniu brytyjskiego magazynu Elle Jon Hamm udzielił wywiadu, który odbił się w USA głośnym echem.
Zapytany przez dziennikarkę, Hamm, grający postać Dona Drapera w kultowym serialu „Mad Men”, w dosadny sposób wyznał, że uważa postaci takie jak Kim Kardashian czy Paris Hilton za “idiotki”. Hamm dodał także, że na byciu mało inteligentnym można w USA bardzo dobrze zarobić, i że on osobiście kompletnie tego nie pojmuje.
Wypowiedź Hamma rozdrażniła jedną z zainteresowanych. Kim Kardashian określiła krytykę Hamma jako „zbyt pochopną”. 41-letni aktor w kolejnym wywiadzie dla The Today Show podtrzymał swoje słowa, mówiąc: „Nie uważam, abym użył zbyt ostrych słów. Użyłem słów odpowiednich”.
Pytanie tylko, czy faktycznie można uznać za idiotę osobę, która w zaledwie kilka lat była w stanie stworzyć imperium o wartości szacowanej na 35 mln dolarów? Gdzie podziała się odwieczna wiara i szacunek Amerykanów wobec słynnego American Dream?
Anna Siarkiewicz
Copyright ©2012 4 NEWS MEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.